![]() |
BIESZCZADZKIE ŻYCIORYSY (4) |
Jeśli o kimś, zapisanym w historii Bieszczadów, mówi się „postać legendarna”, to Kazimierz Hartman był arcylegendą. Albo legendą legend. Leśnik, pionier, współzałożyciel Grupy Bieszczadzkiej GOPR, wieloletni gospodarz schroniska w Ustrzykach Górnych i bardzo długo jedyny obywatel tej wyludnionej po II wojnie wsi. A przy tym – nie żaden pomnik, człowiek z krwi i kości.
Kazimierz Hartman
FOT. ARCHIWUM JANA JAROSIŃSKIEGO
Kazimierz Hartman urodził się 30 września 1932 r. w Drohobyczu, ale wychowywał się koło Gorlic, dokąd wysiedlono jego rodziców po zagarnięciu polskich Kresów Wschodnich przez ZSRR. W młodości nie miał czasu na naukę (dopiero grubo po trzydziestce ukończył zaocznie technikum leśne), bo jako 17-latek podjął pracę w Lasach Państwowych. Skierowano go na początek tam, gdzie najtrudniej: do leśnictwa Wojtkówka. Było najtrudniej, ale pięknie – wspominając po latach opowiadał, że: „Tam były takie jodły, że z jednej sztuki otrzymywało się do 35 metrów sześciennych drewna. Wysokie na 35-40 metrów, o średnicy do 2 metrów przy samej ziemi. Sprowadzano wtedy do nadleśnictwa specjalne piły o długości 250 cm. Pilarze ścinali takie jodły ręcznie”. (…)
Tekst Waldemar Bałda
Więcej w nr 16 NOWE PODKARPACIE z 17 kwietnia 2019 r.
Ponadto w aktualnym wydaniu znajdziesz przegląd wydarzeń z regionu, informacje sportowe, rozrywkę. Zapraszamy!
« poprzednia | następna » |
---|