![]() |
Kazimierz Kwieciński Do śmierci wspominał Rzepedź, zawsze chętnie wracał pamięcią do lat, które spędził w tej miejscowości na pograniczu Beskidu Niskiego i Bieszczadów. |
I nie zastanawiał się nigdy długo nad odpowiedzią na pytanie: – dlaczego akurat tamte czasy były dla niego tak ważne? Powtarzał z uśmiechem: „Rzepedź to moje życie, to moje dziecko, które wychowałem”.
Do Rzepedzi trafił jednak przypadkiem, i to dopiero wtedy, kiedy miał 40 lat. Wcześniej było dzieciństwo w Ożarowie, nieudana (pomimo zaliczenia egzaminu wstępnego) próba podjęcia nauki w Korpusie Kadetów nr 1 we Lwowie, okupacja, przeżyta w Nisku, matura w tamtejszym liceum ogólnokształcącym (egzaminy składał jako 23-latek: nie lenistwo, lecz skutek wojny), studia na Wydziale Leśnym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, ukończone w 1951 r. Praca zawodowa: w Pagedzie, w Lubelskim Przedsiębiorstwie Przemysłu Drzewnego (jako główny mechanik, a następnie kierownik zakładu w Zawadówce i kierownik w Starachowicach), w Fabryce Mebli w Sędziszowie Małopolskim. W tej ostatniej piastował stanowisko dyrektora technicznego – i nie było mu tam wcale źle; ale kiedy sam wicedyrektor zjednoczenia złożył propozycję, aby objął „od zaraz” zwierzchnictwo nad tyle co zbudowanym (acz po roku pracy wykazującym stratę w wysokości 7,8 mln zł…) zakładem przeróbki drewna w Rzepedzi, nie zastanawiał się wcale. (…)
Tekst Waldemar Bałda
Więcej w nr 27 NOWE PODKARPACIE z 10 lipca 2019 r.
Ponadto w aktualnym wydaniu znajdziesz przegląd wydarzeń z regionu, informacje sportowe, rozrywkę. Zapraszamy!
« poprzednia | następna » |
---|